To był strzał w dziesiątkę! Nie każdy wyjazd musi być wypchany atrakcjami co do minuty. Ten miał po prostu naładować nasze baterie, oczyścić głowy, zrelaksować ciała. Marzyła nam się słoneczna pogoda, piękne widoki, spokój, leżakowanie z książką w ręku. Majorka w październiku, czyli 100% zadowolenia!
Drugie podejście do Majorki, a jak inne od pierwszego! Tym razem szerokim łukiem ominęliśmy S’Arenal i zgodnie zadecydowaliśmy, że wygrzewać będziemy się w Cala d’Or. Zamiast gęstej, blokowej zabudowy i wielu imprezowni wybraliśmy elegancki kurort z pięknymi zatokowymi plażami. Dla jednych nuda, a dla nas ulga i relaks w pełni. Wystarczyło spojrzeć na lazurową wodę, wykąpać się w morzu lub po prostu opalać, aby przegonić jesienną chandrę i nie martwić się deszczową pogodą w Polsce.
Rowerem najlepiej
Żeby nie było, nie tylko leżeliśmy plackiem… Udało się nam wykręcić kilkadziesiąt kilometrów na rowerach. Wszystko w poszukiwaniu najpiękniejszych plaż, stromych klifów i sielskich krajobrazów. Praktycznie w każdej miejscowości można zaleźć wypożyczalnię rowerów. Koszt, w przypadku roweru górskiego, to ok. 10 euro za dzień. Wybierając trasę poza główną drogą nie trzeba bać się o nadmierny ruch, a jedynie trzeba uważać na przebiegające zające 😉
Gdzie na plażę?
Tutaj można wybierać i przebierać, gdyż na Majorce plaż niebiańskich jest po prostu mnóstwo. Z naszej okolicy wybraliśmy trzy godne polecenia:
Cala Egos
Plaża tuż przy naszym hotelu. Dość wąska, ale z piękną zatoczką, piaszczystym brzegiem i błękitną wodą. Dodatkowo z ratownikiem.
Cala Mondrago
Plaża, a dokładnie dwie plaże położone na obrzeżach parku krajobrazowego. Jedna z większą infrastrukturą plażową (prysznic, leżaki, restauracje), obie z nadzorem ratownika. Szerokie, ładnie otoczone, idealne na plażowanie z dziećmi.
Cala des Moros
Nawet strome zejście nie przeszkodziło nam cieszyć się widokami! Silniejsza połówka i to bez narzekania zniosła i wniosła dzielnie nasze rowery, abyśmy mogli poczilować na skałkach i pokąpać się w cieplutkiej wodzie. Chłopak na medal jak ta plaża!
Co zjeść?
Aż chce się napisać: WSZYSTKO! Jednak polecamy unikać knajpy, które podają angielskie śniadania, tajskie makarony, włoską pizzę i paellę. Tutaj sprawdza się zasada: co za dużo, to niezdrowo! Hiszpania kojarzy nam się przede wszystkim z cafe con leche, czyli kawą z mlekiem oraz bagietką wysmarowaną pastą pomidorową i chorizo lub hiszpańską, długodojrzewającą szynką. Będąc w Palmie koniecznie odwiedźcie Bar Bosch. Podają tam wyśmienitą kawę i „autorsko” przygotowane kanapki – są podpiekane na grillu!
Możecie zasmakować majorkańskich serów, wędlin, owoców morza i… Ensaimadas. Kto na diecie niech uważa, ta zakręcona drożdżówka kryje w sobie smalec, i to w sporych ilościach! Słodko-tłusta rozkosz 🙂
Oczywiście wszystko można popić cavą (hiszpańskim szampanem), sangrią lub winem. Znajdziecie tutaj też kilka likierów: Tunel de Mallorca to najbardziej znany zielony likier z tymianku, mięty i anyżu lub likier mleczny o smaku Ensaimada (Licor de Ensaimada). Nam nie umknęły grillowane ryby i inne owoce morza oraz churros z czekoladą. Na samą myśl znów cieknie ślinka!
Co zobaczyć?
Kto co woli. Można skupić się na okolicy i po prostu zwiedzać plażę po plaży. Można wyskoczyć na dzień (zdecydowanie wystarczy) do stolicy wyspy – Palmy. Można wynająć samochód i zwiedzić wyspę wzdłuż i wszerz nie zapominając o Port d’Andratx, Valldemossie, Sóller.
Majorka w październiku – pogoda
Także lokalsi potwierdzili – lepszy październik niż maj. Podczas tygodniowego pobytu doświadczyliśmy jednego deszczowego wieczoru (zaczęło padać dopiero po zmierzchu). Całe 7 dni świeciło słońce, czasem pojawiały się chmurki, ale i tak pogoda sprzyjała opalaniu się i kąpaniu w morzu.
Opaleni, wypoczęci, zadowoleni – zdecydowanie polecamy Majorkę w październiku!