Co zjeść w Warszawie? Z pewnością coś innego. Coś co udaje się nam jedynie okazjonalnie spróbować. Coś co nas zaskoczy, co nam posmakuje, coś co będziemy innym zachwalać. I najlepiej aby to coś było podane w fajnej przestrzeni, a rachunek żeby nie zrujnował naszego budżetu.
To coś przybiera różne postaci. Każdy kto sprawdza kulinarną mapę stolicy, wie o czym piszemy. W Warszawie można znaleźć przeróżne knajpki, eleganckie restauracje i sporo street foodu. Dla każdego coś dobrego. Od smaków Azji, po Amerykę Południową. Możecie skosztować hawajskich poke bowle (bajecznych misek wypełnionych pysznościami po brzegi), argentyńskich steków, wietnamskich bagietek, czy gruzińskich chaczapuri. Po prostu jest w czym wybierać i tego akurat warszawiakom zazdrościmy!
A że nie lubimy dusić w sobie negatywnych emocji, to przy każdej możliwej okazji wpadamy do Wawy na małe i większe co nieco. Ostatnio trafiło na kuchnię tajską i meksykańską. Takimi smakami właśnie będziemy kusić! Tym co mają dobrą wyobraźnię polecamy zaopatrzyć się w chusteczki, bo ślinka pocieknie Wam na pewno!
Co zjeść w Warszawie – pyszne Thaisty!
Thaisty to takie top 3 tajskich restauracji w stolicy. Stąd nikogo nie powinien dziwić tłum czekający na wolny stolik! Zalecamy wcześniejszą rezerwację, albo uzbrojenie się w cierpliwość bo mimo, że kuchnia pracuje na najwyższych obrotach, to na stolik można czekać dłuższą chwilę.
Lokal przy pl. Bankowym z zewnątrz raczej wygląda niepozornie. Wnętrze natomiast od razu nas „kupiło”. Przede wszystkim otwarta (a dokładnie ukryta jedynie za wielką szybą) kuchnia, krzątający się w niej kucharze pod wodzą pochodzącej z Bangkoku szefowej, robią bardzo pozytywne wrażenie. Do tego gwar, cała rzesza kelnerów, feeria kolorów! Lubimy gdy restauracje tętnią życiem, a w tym przypadku tempo otoczenia jest zawrotne. Lekki chaos nie przeszkadzał nawet ośmiomiesięcznemu Julkowi, albo dzięki temu Julek i jego wygibasy nie przeszkadzały nikomu ? Zatem choć nie ma tam żadnego specjalnego miejsca dla dzieci, to i tak można się tam wybrać z pociechą.
A teraz menu, trochę od końca… Dla tych co pierwszy raz będą próbować kuchni tajskiej polecamy zacząć od pad thai, czyli makaronowego klasyka w azjatyckim wydaniu. Zapamiętajcie jedno: porcja jest olbrzymia i śmiało można zjeść ją we dwie osoby! W Thaisty próbowaliśmy wersji z krewetkami (jędrne, spore okazy) i sporą ilością chilli, które podane jest tak aby każdy mógł wybrać jak chce by go paliło (37 zł). Pycha!
Wracając do początku. To dodamy słów kilka o przystawkach. Pekin bun (19 zł), czyli bułka na parze (tutaj o zielonogórskim odpowiedniku) z kaczką w sosie śliwkowym. Aromatyczne wnętrze (może aż nadto dla połówki Dzikiego, która jeszcze droczy się z imbirem), delikatna buła, czyli dobry starter, którym zadowolą się dwie osoby.
Spróbowaliśmy także zupy z kaczki (25 zł) oraz jeeb moo (20 zł) – pierożków na parze z siekaną wieprzowiną – oba dania godne polecenia. Przede wszystkim ta zupa! Wywar tak genialny, że nadal pamiętamy jego smak. Przy smakowaniu piersi kaczki (Gaeng Phet Ped Yang, 45 zł), która w menu pojawia się w otoczeniu dwóch chilli zaznaczamy, że można się lekko „poparzyć” jedząc papryczki z sosu. Choć to tylko subiektywna ocena, bo znamy i takie zawodniczki co przegryzły kilka bez żadnego grymasu.
Na deser nie starczyło nam miejsca. Następnym razem z pewnością skusimy się na sticky rice mango lub lody z czarnego sezamu. Szybko tu wrócimy!
Co zjeść w Warszawie – ognista La Sirena – The Mexican Food Cartel
Nie dajcie się zwieźć otoczeniu, nie przestraszcie się odrapanej kamienicy, nie omińcie neonu i śmiało przekroczcie próg tej knajpki. Jak już się odważycie, to w nagrodę otrzymacie porządną porcję, sycącego i smacznego meksykańskiego jedzenia!
Do świata La Sirena – The Mexican Food Cartel weszliśmy zdecydowanym krokiem, gdyż od dawna wiedzieliśmy co nas czeka. Sporo zdjęć z tej lokalizacji krąży po Social Media, a ich wspólnym mianownikiem jest: zachęcanie! Zachęciło nas wnętrze: surowe, kolorowe choć ciemne, z licznymi nawiązaniami do Meksyku (nie w postaci kaktusa i sombrero). Lekko ekscentryczna „la nora”, co nam w pełni odpowiada, gdyż takie wnętrza się pamięta, o nich się mówi i nie zapomina.
Skusiliśmy się na lunch (2 dania plus lemoniada w cenie 25 zł) oraz danie główne z karty, czyli nachos z chili con carne (29 zł). Zupa – warzywna ze słodkim ziemniakiem i kukurydzą (nie tą z puszki) nieźle nas rozgrzała. Niby takie nic, a bardzo smakowało. Potem były taco z długo pieczoną wołowiną – opcja idealna dla mięsożerców, bo właśnie mięcha było dużooo. Aż miło było gdy sosik spływał nam po palcach. Mniam! I te nachosy! Góra chrupiących chipsów, gęste chili con carne zapiekane pod cheddarem z papryką jalapeno i salsą crema i pico de gallo – wcinaliśmy aż miło. Już wiemy co zjemy następnym razem. I kolejnym, i kolejnym…
Raczej nie na rodzinny obiad, ale na spotkanie z przyjaciółmi lub randkę ZDECYDOWANIE TAK! Wieczorową porą z pewnością tequila leje się tu litrami ?
Podsumowanie:
Thaisty na Facebooku: ZOBACZ
Dla kogo: dla lubiących azjatyckie smaki
Koszt: od kilkunastu za przystawki do 50 zł
Gdzie: Pl. Bankowy 4, Warszawa
La Sirena – The Mexican Food Cartel na Facebooku: ZOBACZ
Dla kogo: dla odważnych 😉
Koszt: lunch 25 zł, nachosy i chili con carne 29 zł
Gdzie: Piękna 54, Warszawa