Skoro śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, to weekendowe śniadanie to najważniejszy posiłek tygodnia! W związku z tym już od dawna wprowadziliśmy zasadę, że sobotnie i niedzielne poranki to czas na prawdziwe świętowanie, więc często zdarza się nam jeść na mieście. Oszczędzamy czas na przygotowania, pozostawiamy kuchnię w stanie idealnym i możemy skupić się na indywidualnych zachciankach. Ot, takie tam przyjemności.
Ostatniej soboty wybraliśmy się na śniadanie w Wegarniku. I krótko podsumowując: było warto wcześnie wyskoczyć z pidżamek 😉 Pamiętajcie: wegarnikowe śniadania tylko w soboty.
Od razu zaznaczamy: kto uwielbia rozpoczynać dzień od kanapeczek z szyneczką i serkiem oraz kawą ze spienioną śmietanką może być lekko rozczarowany. Wegarnik to miejsce poświęcone w pełni kuchni roślinnej. Kawa biała owszem, ale z mlekiem sojowym. Mimo wszystko, jak macie otwarte głowy i niekoniecznie musicie jeść jajecznicę na boczku, to śmiało wejdźcie do środka!
Co do wnętrza to osobna historia. Tutaj pokłony kreatywnym głowom, w szczególności Malwie bo całość wypada świeżo, jasno, oryginalnie i „plant friendly”. Jak traficie na słoneczny dzień, zatopicie się w świetle, rozmarzycie patrząc na warzywne murale i pokochacie „babcine plecionki” na doniczki. Potwierdzone info.
A teraz śniadanie. Na pierwszy ogień poszły: bułeczki na wytrawnie, tofucznica i jaglanka.
Trzy bułeczki (orkiszowa, pełnoziarnista, pszenny rogalik) podawane są z 3 pastami: bezjajeczną, z nori oraz z orzechów nerkowca (12 zł). Wszystkie trzy smakowały! Bezjajeczna jak jajeczna, glonowa jak rybna a orzechowa jak twarożkowa. Zjadł je ze smakiem prawdziwy mięsożerca i zamlaskał. Zabrakło tylko jeszcze jednej bułeczki by do czysta powycierać miseczki z pastami.
Tofucznica (16 zł) pojawia się w towarzystwie kurek, sałatki i kromki chleba na zakwasie (tutaj też mogłoby być troszkę więcej pieczywa). Przy tofucznicy pojawił się komentarz: i jajecznicę można zepsuć, a ta jest bardzo smaczna. Porcja spora, idealna na większy głód.
No i… jaglanka (12 zł) na mleku kokosowym, z malinami, migdałami i wiórkami kokosowymi. Bez dodanego cukru, ale posmakuje nawet tym mocno lubiącym słodkości. Na jesienne poranki jak znalazł!
Wszystko niby pięknie, ładnie, ale nie obyło się bez zgrzytów. Czas oczekiwania. Nawet na kawy był zbyt długi. Trudno powiedzieć czy to wina obsługi, czy po prostu każde danie przygotowywane jest od zera dopiero w momencie zamówienia. Choć z pewnością brakuje większej werwy przy ekspresie.
Wrócimy na pewno. Na śniadanie też! O innych specjałach z Wegarnika i kolejnych miejscach na śniadanie w Zielonej Górze wkrótce.
Podsumowanie:
Wegarnik na Facebooku: ZOBACZ
Dla kogo: dla roślinożerców
Koszt: tofucznica – 16 zł; omlet – 15 zł; owsianka – 12 zł; granola 11 zł; bułeczki – 12 zł. Woda free.
Gdzie: Ul. Reja 15/1