W końcu tu trafiliśmy! Tak, tak kilka dni temu dopiero po raz pierwszy trafiliśmy do Lemonii. Lepiej późno niż wcale! Tym bardziej, że Lemonia poza dobrze zaopatrzonymi delikatesami oferuje znakomitą kuchnię. Zatem zapraszamy Was do miejsca, gdzie jakość nie jest wyświechtanym sloganem.
Jeśli kojarzycie „angielskie” osiedle na Zaciszu, to z pewnością domyślacie się, że byle jaki biznes nie może się tam pojawić. Miejsce wyróżnia się elegancką formą architektoniczną i gustowną aranżacją przestrzeni. Trudno stwierdzić co było najpierw: koncepcja bistro i delikatesów, czy projekt całego budynku. Obie realizacje po prostu bardzo do siebie pasuję. Obie charakteryzuje dbałość o szczegóły i najwyższej jakości wykonanie.
Lemonia jest po prostu piękna! Wypchane po brzegi regały, oliwy, oliwki, makarony, i masa innych smakołyków zachęcają już od wejścia. Wszelkie dodatki dodają temu miejscu urok bajkowej spiżarni. Wnętrze jest jasne, zapełnione, ale nie zagracone. Inne niż wszystkie, z włoskim sznytem. Kilka stolików znajduje się z boku lokalu. Można znaleźć namiastkę intymności nawet na randkową kolację. Nam ani trochę nie przeszkadzali klienci sklepu. Przynajmniej coś się działo. I czekając na dania mogliśmy pobuszować wśród półek. Oglądanie pyszności to dopiero sposób na podkręcenie apetytu 😉
Widać, że to miejsce idealne dla smakoszy! I z pewnością większość z nich wyjdzie stąd zadowolona. Do wyboru są dania ze stałej karty, która zawiera min. makarony i pizzę oraz menu dnia, czyli kilku pozycji dań z mięsa, ryb i sezonowych dodatków. U nas padło na łososia jurajskiego w sosie sojowym, imbirze i warzywami oraz na makaron z krewetkami. Oj, dawno nie spotkaliśmy ryby zrobionej „w punkt”! Łosoś (choć w wersji fit – taaa żeńska Połówka niby na diecie, ale danie bez węgli to jakoś jej nie kręci) był pyszny, a sosik można było wysiorbać z talerza. Makaron ze sporą ilością parmezanu, zgrillowanymi krewetkami też zasmakował. Widać, że nikt nie żałował składników. Uwieńczeniem był naleśnik z serem kozim i owczym oblany miodem tymiankowym. Pycha! Smażone, słodkie, treściwe, czyli taka wisienka na torcie. Wszystko było także elegancko podane, bez zadęcia.
Nie ma się do czego przyczepić. No może, że zabrakło lemoniady i piliśmy pyszny zielony sok wyciskany na miejscu 😉 A na poważnie – oby kolejne wizyty nas nie rozczarowały. Fajnie jest mieć w pamięci znakomity obiad i alternatywę na zabranie gości do miejsca z dobrą kuchnią.
Podsumowanie:
Lemonia na Facebooku: ZOBACZ
Dla kogo: dla wszystkich
Koszt: pizza od kilkunastu zł, ryba od 30 zł
Gdzie: ul. Zacisze 5b, Zielona Góra