Bez bicia przyznajemy się, że do wcześniejszej lokalizacji Cool Peppers nie wstąpiliśmy ani razu. Podobało się nam bistro NOBO, ale już kolejne pomysły na to miejsce niekoniecznie. Również dość niechętnie podchodziliśmy do planu sprawdzenia Cool Peppers w nowej odsłonie. Dwie rzeczy jednak skusiły nas na tyle, że pewnego popołudnia stanęliśmy w progu tej restauracji.
Co nas zachęciło? Zdjęcia z azjatyckiej wyprawy i ramen!
Świetnie, że właściciele/kucharze szukali inspiracji u źródła. Doceniamy to. Liczymy, że starają się jak najwierniej odwzorować smaki, które towarzyszyły im podczas podróży. Dzięki temu możemy spodziewać się zasmakowania prawdziwej kuchni tajskiej i japońskiej. Po prostu ekstra!
Co do ramen… to mamy z nim taki problem, że trudno nam go jeść od razu po podaniu. A tak być powinno, właśnie od razu. Od razu?! Jak od razu skoro to takie piękne i najpierw napatrzeć się trzeba a potem pstryknąć kilka fotek?! No tak, aby delektować się odpowiednim smakiem i konsystencją makaronu nie powinno się zwlekać z konsumpcją. Jednak „dopuszcza się” jedną szybką fotkę. Na Insta jednak wrzucamy ją dopiero po zjedzeniu ?
Ramen Cool Peppers
Michy w Cool Peppers są piękne i trudno oprzeć się ich sfotografowaniu. Wypchane po brzegi (z jajkiem, nori, grzybkami, bambusem, kiełkami, kamaboko – odmianą surimi itd.), z mocno aromatycznym bulionem (gęstym, nieprzezroczystym) nakarmią każdego łakomczucha. Do wyboru jest kilka wariantów, np. z kaczką lub pierożkami i szaszłykami z kurczaka (dostępne także w wersji wegetariańskiej). Nie dopytaliśmy jaka jest baza wywaru, ale z pewnością jeszcze będziemy mieli okazję zadać to pytanie. Połówka Dzikiego wolałaby jednak cieńszy makaron – taka tam zachcianka.Warto dodać, że porcje są bardzo solidne. Po zjedzeniu przystawki trudno wyczyścić michę do dna. Buły na parze z szarpaną wieprzowiną także nam smakowały. Nic nie zrobimy, że uwielbiamy sos śliwkowy, szczególnie gdy pokrywa mięcho!
Nie obejdzie się jednak bez kilku słabych punktów. Po pierwsze lokal. Niby nowy, niby nowocześnie zaaranżowany a jednak niedopracowany. Nie wystarczy dać modne lampy i krzesła aby stworzyć ciekawe wnętrze, trzeba także zadbać o szczegóły i przemyśleć całość tak, aby każdy detal pasował do siebie. Traktujemy to jak „fazę przejściową”, liczymy że jeszcze coś się zmieni.
Jak „niedokończony wystrój” możemy usprawiedliwić brakiem środków, to menu z błędami w żaden sposób nie można obronić. Kompletnie nie wiemy czemu w poszczególnych wyrazach występują polskie znaki a w innych nie. Takie menu nie ma racji bytu, powinno zostać szybko wymienione.
Komunikacja prowadzona na FB daje też wiele do życzenia. Widać, że brakuje pomysłu na ten kanał. Z pewnością fanpage jest „bo każdy go ma”. Szkoda, bo mamy wrażenie, że zmiana podejścia do FB mogłaby przynieść więcej pożytku niż oślepiająca reklama na jednym z zielonogórskich telebimów.
Miły akcent na zakończenie – wrócimy tam na pewno! Przecież jeszcze nie próbowaliśmy pad thai ?
PS Gdybyście szukali miejsca w Poznaniu gdzie podają ramen, to sprawdźcie Mikoya.
Podsumowanie:
Cool Peppers na Facebooku: ZOBACZ
Dla kogo: dla miłośników kuchni tajskiej i japońskiej
Koszt: ramen od 22 zł, bun bao (bułki na parze) od 12 zł
Gdzie: ul. Sobieskiego 3, Zielona Góra